#1 Fall
Zanim ostatni raz mnie obejmuje, budzi się we mnie potworna myśl, że to już koniec. Radość we mnie zupełnie gaśnie tak jak płomień zdmuchniętej świecy. Stoję, wpatrując się w niego smutnym wzrokiem. Nie zatrzymuje mnie już dłużej. Żegna mnie swoim czułym uśmiechem, po czym bez słowa pozwala mi odejść. Dlatego odchodzę, nie oglądając się za siebie, nie oglądając się za nim. Idę szybkim krokiem, powoli nabieram tempa. Nim się orientuję, biegnę. Pędzę jak nigdy, przemierzam świat z prędkością światła. Moje nagie ramiona smaga chłodny wiatr oraz ostatnie promienie dogasającego słońca. Nie mogę przestać, mknę ponad wszystkim, wzbijam się w powietrze, aż w końcu szybuję nad całym tym światem. Zatrzymuję się dopiero, gdy brakuje mi powietrza. Przysiadam na ławce i uświadamiam sobie, że minęła chwila. Słońce powoli zachodzi. Siedzę i patrzę na nie, mrużąc oczy pod naporem rażących promieni. Blask odbija się od mokrych liści, czuję zapach wilgoci i mchu. Dzisiaj padał deszcz. Jutro też będ
Komentarze
Prześlij komentarz