#1 Fall
Zanim ostatni raz mnie obejmuje, budzi się we mnie
potworna myśl, że to już koniec. Radość we mnie zupełnie gaśnie tak jak płomień
zdmuchniętej świecy. Stoję, wpatrując się w niego smutnym wzrokiem.
Nie zatrzymuje mnie już dłużej. Żegna mnie swoim
czułym uśmiechem, po czym bez słowa pozwala mi odejść. Dlatego odchodzę, nie
oglądając się za siebie, nie oglądając się za nim. Idę szybkim krokiem, powoli
nabieram tempa. Nim się orientuję, biegnę. Pędzę jak nigdy, przemierzam świat z
prędkością światła. Moje nagie ramiona smaga chłodny wiatr oraz ostatnie promienie
dogasającego słońca. Nie mogę przestać, mknę ponad wszystkim, wzbijam się w powietrze,
aż w końcu szybuję nad całym tym światem. Zatrzymuję się dopiero, gdy brakuje
mi powietrza. Przysiadam na ławce i uświadamiam sobie, że minęła chwila.
Słońce powoli zachodzi. Siedzę i patrzę na nie, mrużąc
oczy pod naporem rażących promieni. Blask odbija się od mokrych liści, czuję
zapach wilgoci i mchu. Dzisiaj padał deszcz. Jutro też będzie padało.
Otulam szyję szalikiem, podciągam kolana pod brodę.
Chłód nadchodzącego wieczora powoli zaczyna muskać moje policzki, aż postanawia
mnie figlarnie uszczypnąć. Przechylam się, kładę się na ławce i czekam, aż
przyjdzie do mnie. Zatapiam się we własnych myślach, by w końcu usnąć.
Jakiś zżółkły liść spada mi na głowę. Jest coraz
chłodniej, a ja śpię w ciepłym szaliku, na ławce, pod mchem. Nie potrafię się
obudzić. Zapada zmrok.
Jakie to jest cudownie klimatyczne matko boska.
OdpowiedzUsuńJest w tym coś takiego, że przenosi się w to miejsce.
Krótkie, bardzo dobre i z uczuciem.
Baaaardzo lubię takie klimaty!